2016/09/23

06. I'm the little boy


Odwróciwszy głowę ujrzałam znajomą postać. Zdziwiona jego obecnością lekko uniosłam brwi. Odeszłam od okna i usiadłam na rogu łóżka, Luke uczynił to samo.- Ta dziewczyna to Olivia McCurdy. - Oznajmił, wciąż patrząc na widok za oknem. - Do tej pory, zawsze kojarzyłem ją z łóżkiem szpitalnym i jako typową pacjentkę. Zawsze miała na sobie tą samą, długą koszulę nocną. A teraz - odwrócił wzrok od okna i spojrzał na mnie swoimi oczami w kolorze błękitu. - Teraz jest zdrowa. Ubrana w normalne ciuchy. Cieszy się, że wreszcie wyszła do żywych.

Wsłuchiwałam się w słowa blondyna z fascynacją. Pochłaniałam je jak ulubioną lekturę, chociaż nie byłam pewna co chciał mi w tej chwili przekazać. Wyczekiwał ode mnie odpowiedzi jednak widząc w moim oczach niepewność, zacytował swoje słowa z naszego pierwszego spotkania.
- Ludzie, którzy trafiają do szpitala, często otrzymują nowe życie w prezencie. Olivia otrzymała nowe życie, była chora na białaczkę, ale ją wyleczyli - sprostował.
W dalszym ciągu się nie odzywałam. Siedziałam w milczeniu analizując słowa chłopaka.
- Moja mama też trafiła do szpitala - powiedziałam po namyśle. - Miała wypadek. Jakiś idiota wjechał w nią kiedy, któregoś dnia, wracała z pracy... I wiesz co...? - spojrzałam na niego pustym wzrokiem. - Nie dostała nowego życia w prezencie.
Jakiekolwiek wspomnienie związane z moją mamą powodowały niezidentyfikowane ukłucie w brzuchu i klatce piersiowej. Luke był pierwszą osobą, której samoistnie opowiedziałam to bolesne, dla mnie, zdarzenie. Wcześniej byłam do tego zmuszana, na przykład podczas wizyt u psychologów.
- Harriet mówiła, że przebywa tu chłopiec - oznajmiłam mu, nie zważając na to czy wie kim jest Harriet. - Miałam się nim, dzisiaj, zająć...Ale go nie ma. Wiesz gdzie jest? - zapytałam.
Chłopak odwrócił się w moją stronę.
- To ja tutaj leżę cały dzień - powiedział zbity z tropu.
Zmarszczyłam brwi. Jak to? Przecież Harriet mówiła... Chyba, że...
- W takim razie to tobą muszę się zająć - powiedziałam z powagą.
Chłopak zdusił śmiech zwijając usta w cienką linię. Położył się na łóżku i rozciągnął.
- Okay. Więc... Co dzisiaj robimy? - uśmiechnął się szelmowsko.
- Najpierw wytłumacz mi co tutaj robisz - zaproponowałam.
- Eghem - odchrząknął teatralnie. - A w jakim celu przychodzi się do szpitala? - zadał pytanie retoryczne. - Przyszedłem na badania.
- Chorujesz na coś?
Westchnął.
- To długa historia - uśmiechnął się smutnie. - Historia, którą mogę ci opowiedzieć. Jeśli tylko chcesz? - uniósł brew.
Skinęłam głową i ponagliłam go gestem dłoni.
- Wszystko zaczęło się kiedy miałem trzynaście lat. Dokładnie mówiąc były to ostatnie dni wakacji przed pójściem do siódmej klasy - położył ręce za głową i kontynuował swoją opowieść patrząc w sufit. - Jak co dzień szykowałem się żeby wyjść na dwór ograć Calum'a w nożną, jednak zatrzymał mnie dziwny ucisk w brzuchu. Coś takiego zdarzało się wcześniej, ale tamtego dnia, ból był na tyle silny, że aż zgiąłem się w pół. Leżałem na podłodze i wiłem się z bólu do momentu kiedy moja mama weszła do pokoju. Wezwała oczywiście pogotowie. Przyjechali w niecałe dziesięć minut i zabrali mnie prosto do szpitala. Prześwietlili mnie i zrobili serię dziwnych badań. Ostatecznie okazało się, że miałem raka.
Przełknęłam głośno ślinę.
- Leczenie rozpoczęliśmy od razu. Chemioterapia, leki, codzienne badania - koszmar. A co zabawne, nowotwór był złośliwy. Raz się pojawiał, a raz znikał. Kiedy lekarze oznajmili mojej mamie, że mój stan z dnia na dzień się polepsza, była wniebowzięta. Liczbę spotkań i badań ograniczono do minimum, można powiedzieć, że wróciłem do normalnego życia. Przez kilka kolejnych lat żyłem ze świadomością, że rak jest przeszłością. Niestety, po kilku latach wszystko automatycznie wróciło. W wieku szesnastu lat historia się powtórzyła. Pomimo tego, że mój stan, na obecną chwilę, jest dobry - wręcz świetny - przychodzę co jakiś czas się przebadać. Tak na wszelki wypadek - skierował wzrok na mnie. - To chyba wszystko.
Mimowolnie, z niedowierzania, kręciłam przecząco głową.
- Czyli, również to miałeś na myśli mówiąc o tej ,,szansie na nowe życie"? - zapytałam patrząc w podłogę.
- Wiesz, na ogół, powinienem leżeć martwy w grobie - zaśmiał się lekko. - Podobno, młodzież z rakiem, umiera przed skończeniem osiemnastego roku życia. Biję rekordy.
- Wow. Ile osób o tym wie? - zapytałam z ciekawości.
- Tylko ty, Calum i moja mama. Czuj się wyróżniona - puścił mi oczko.
Do sali wszedł średniego wzrostu mężczyzna ubrany w długi fartuch. Trzymał w dłoni kartę, a na szyi zawieszone były słuchawki lekarskie.
- Aha, no i lekarze - dodał Luke, ściszonym głosem, na widok gościa.
- No, panie Hemmings - zwrócił się do blondyna. - Jak się miewamy? - zapytał, przewijając w dłoniach kartki.
 - Bywało gorzej - westchnął. - Coś się stało?
- Nic szczególnego, jak zawsze - mruknął pod nosem. - Mam wyniki, wydaje mi się, że powinieneś się z nimi zapoznać - zaapelował i podał chłopakowi niewielki arkusz papierów.
- Jasne - wstał z łóżka.
- To ja już lepiej pójdę - podniosłam się z krzesła.
- Kylie - Luke złapał mój nadgarstek kiedy wychodziłam z oddziału - Zaczekasz na mnie chwilkę?
  
Ta ,,chwilka" niesamowicie się dłużyła. Stałam przy recepcji już dobrą godzinę. Streściłam znajomej wolontariuszce moje całe dotychczasowe życie i powód naszego powrotu. Kobieta wsłuchiwała się w moją opowieść i zadawała miliony pytań.
Zza drzwi jednego z pokoików wyłoniła się sylwetka, znajomego lekarza. Ashton zauważywszy mnie, podszedł w moją stronę i grzecznie się przywitał.
- Dzisiaj bez Percy? - zaśmiał się i w jego policzkach ukazały się dołeczki.
- Musiała gdzieś jechać z rodzicami. Dlatego, dzisiaj, ja ją zastępuję - uśmiechnęłam się szeroko.
- To świetnie - poprawił swój kołnierzyk i fartuch, a następnie oparł się o blat. - Czekasz na kogoś?
- Tak się składa - przygryzłam policzek. - I ta osoba już długo się spóźnia.
- W takim razie może masz ochotę na kawę?
- Dziękuję, ale może innym razem - odmówiłam. - Długo tutaj pracujesz? - zmieniłam temat.
- Jestem tutaj na praktykach - odpowiedział szybko.
- To wiele wyjaśnia.
Mogłam się domyślić, że Ashton jest studentem. Jest bardzo młody, ale i tak - sądząc po reakcji pielęgniarek - rozchwytywany. Każda z przechodzących kobiet wpatruje się w niego jak w obrazek, jedna prawie wpadła w szybę.
Z obserwowanej przeze mnie sali wyszedł blondyn. Obejrzał się na boki i przeczesał włosy palcami. Chłopak po chwili znalazł się tuż obok mnie. Spojrzał się na mnie przepraszająco, ale nie pisnął słowem. Dziwne. 
Po pożegnaniu z Ashton'm i Harriet udałam się w stronę wyjścia. Luke, oczywiście, poszedł w moje ślady i towarzyszył mi podczas drogi do domu. 
- Wybacz - przeprosił z wyczuwalnym żalem w głosie. 
- Coś się stało, że musiałeś zostać? 
- Nie, nie... Nic poważnego - oznajmił z powątpiewaniem.
,,Okej, jak wolisz" - pomyślałam. Szliśmy przez kilka minut pogrążeni we własnych myślach.
- Dlaczego chciałeś żebym na ciebie poczekała? - postanowiłam się odezwać gdyż panująca cisza zaczęła mnie przytłaczać. 
- Nie chciałem, żebyś wracała sama.
Jego odpowiedź bardzo mnie zdziwiła. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Zamilkłam. Przez resztę drogi nie zamieniliśmy ze sobą słowa. 

- Zrobić wam, może, coś do picia? - Charlotte spojrzała się na mnie z troską. W jej oczach widziałam błysk, a na jej twarzy zawitał specyficzny uśmieszek. Odmówiłam, po czym ciotka zostawiła nas samych. 
Usiadłam na swoim wygodnym łóżku, okrytym zewsząd kolorowymi poduszkami. Obserwowałam poczynania Luke'a. Świdrował wzrokiem po moim pokoju. Wreszcie postanowił się odwrócić w moją stronę. 
- Lubisz fiolet? - zapytał się ironicznie. 
Puściłam jego uwagę mimo uszu. 
Mój pokój w dalszym ciągu był w stanie w jakim go zastałam pierwszego dnia powrotu. Fioletowe ściany, białe zasłony, łóżko i dywan, dużo poduszek i zabawek, które swoje miejsce odnajdywały już w wielkim pudle obok drzwi. 
- I jak te wyniki? Wszystko w porządku? - zadałam dość wścibskie pytanie. 
Chłopak skrzywił się na chwilę. 
- Mhm...
,,Nie chcesz to nie mów, nie namawiam".
- Wiesz co jest najgorsze, kiedy masz raka? - usiadł na moim łóżku.
,,Wszystko?"
- Grupy wsparcia, wymuszone rozmowy z psychologami. Oni wszyscy myślą, że to dla naszego dobra, że to nam pomoże. Gówno prawda.
Skąd ja to znam?
Po śmierci mamy, Lottie ciągle zapisywała mnie na prywatne terapie z psychologami. Horror. Nie chodzi o to, że są niemili i nie potrafią, w odpowiedni sposób, porozmawiać z szesnastolatką. Każda sesja jest wymuszona. Siedzisz na krześle, albo leżysz na łóżku, psycholożka zadaje ci serię pytań, na które i tak nie dostaje odpowiedzi. Bezsensowna strata czasu.
- Chyba nie wiesz o czym mówię - stwierdził z rezygnacją.
- Raczej wiem – przygryzłam policzek. - Sama byłam zmuszana do rozmów z psychologami. Nic przyjemnego.
- Wiesz, czasami trafiasz na dobre osoby. Takie, które faktycznie chcą ci pomóc – uśmiechnął się blado. - Isabella była w porządku.
Isabella?
Dam, dam, dam... W końcu c'nie? Jakoś ostatnio miałam też chęci by zrobić trailer do opowiadania. I go zrobiłam, ale... Jest on do mojego nowego opowiadania, które pojawi się jak skończę to. Nigdy nie robiłam zwiastunu, więc nie jest on jakiś mega i zapewne poprawię go jeszcze jakieś piętnaście razy.

Mam do was prośbę otóż chciałabym, aby każdy kto czyta tego bloga skomentował ten rozdział. To dla was anonimki udostępniłam tą rzecz, więc jeśli możecie poświęćcie chwilkę i napiszcie chociażby kropkę. To mnie mega motywuje. Hasty<3

36 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. <3
      - odnośnie całego rozdziału:) jestem zbyt znęczona by opisać wszystko co jest idealne :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Kocham ten blog !!! Czekam na next !!!!! <3 <3 <3. <3 <3 <3<3. <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

      Usuń
  3. Woooow...
    Śmieję się xD
    Ky ma serce ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. omg boskie fenfevenrgfefvr34l

    OdpowiedzUsuń
  5. Oł maj gat is dat seksual BOZIU:'( oki nie wiem co mam napisac, ale bede mila i komentarz zostawie ok umarlam zdjechlam kurwa nie wiem co, fanka namber łan pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu! Taki boski, ze idk co mam nspisac!

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaaaaaaaa jak słodko. Umarłam *O*

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli ona go pamięta! Taaak! Wiedziałam! Luke taki słodki awww :3 Kuke 4ever <3

    OdpowiedzUsuń
  9. omgff! to jeeeeeeeeeest extraaa <3 czekam na następnyyy *o*

    OdpowiedzUsuń
  10. wow genialny rozdział ♥
    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Umarłam dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  12. O moj boze to opowiadanie jest takie bfdhbfjasdkb co jak co, ale Luke moglby sie w koncu troche ogarnąc, really xd W sensie, że jest taki sarkastyczny XD

    OdpowiedzUsuń
  13. WOW!! Świetny rozdział, czekam na następny :)
    PS. Nienawidzę jak kończysz w takich momentach ;p

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj chciałabym wykrzyczeć na cały Szczecin jego imie ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. kjhdksadfdihaud rozdział genialny jak zawsze kjdsadsfuhideo kocham x

    OdpowiedzUsuń
  16. Niedawno zaczęłam czytać i UWIELBIAM TO! <3 Nie wiem dlaczego, ale ciągle kiedy to czytam, to widzę jakąś dziewczynę pochyloną nad książką, której autorką jesteś ty. Naprawdę. Powinnaś pomyśleć nad wydaniem książki.
    Twój styl pisania, jest dla mnie idealny - lekki, ale sensowny. Już czekam na następny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Chcę next ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Opowiadanie jest orginalne,różni się od większości w których główna bohaterka to grzeczniutka szara myszka.Nareszcie coś nowego :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. asdfghjkl właśnie dlatego wolę czytać skończone opowiadania ,bo mogę czytać wszystkie rozdziały od razu ,a nie zastanawiać się co będzie dalej lkjhgfddsadfg

    OdpowiedzUsuń
  21. kocham tego bloga, jest swietny! pisz dalej, zycze ci kochanie weny x zuzanna

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeju jaki cudowny 😍 Ky w końcu go poznała? Taki słodziaśny ❤

    OdpowiedzUsuń
  23. oh wow, dzisiaj wpadłam na tego bloga i od razu jednym tchem przeczytałam wszystkie rozdziały. ugh, są tak wspaniałe, że aż zazdroszczę talentu, pomysłu, wszystkiego! jesteś wielka, dziewczyno! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. JEJU GENIALNE!!! KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Podoba mi się to opowiadanie. Z każdym rozdziałem staje się co raz bardziej ciekawsze. Czekam na kolejne...

    OdpowiedzUsuń
  26. Jedno z najlepszych fanfiction jakie.czytałam od dłuższego czasu, uwielbiam cię! xx

    OdpowiedzUsuń
  27. Genialny rozdział i genialne opowiadanie, nie wiem co jeszcze dodać ^^

    OdpowiedzUsuń
  28. DLACZEGO JA DO CHUJA PANA WCZEŚNIEJ NIE ZACZĘŁAM TEGO CZYTAĆ?! CZEMU?! TO JEST TAKIE FNERIUGHTUEGJFIEHJGUTHH!!

    OdpowiedzUsuń
  29. JEZU KOCHAM CZYTAM Z KAŻDYM NOWYM ROZDZIAŁEM
    DAJĘ OKEJKĘ

    OdpowiedzUsuń

  30. Świetny! Nie mogę się doczekać następnego xd <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Super blog i świetna historia!!
    Znalazłam twoje dzieło dzisiaj i przeczytałam wszystkie rozdziały. Serio masz talent!
    Na 100% będę na bieżąco!!
    Czekam na next...🌟

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetny rozdział!
    <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny!
    Emily ♥

    OdpowiedzUsuń