Szłam wąską ścieżką wśród drzew i krzaków. Nieraz zahaczałam o gałęzie przez co mój sweter jest w opłakanym stanie. Idąc deptałam suche liście i trawę, prawie potknęłam się o wystające spod ziemi korzenie. Miejsca było niewiele, a i tak brnęłam w gąszczu roślin próbując dogonić Luke'a.
Prawdę mówiąc nie wiem dokąd mnie prowadzi. Powiedział jedynie, że pójdziemy w jedno, wyjątkowe miejsce. Zaufałam mu, ale nie wiem czy tego nie żałować. W okolicy nie ma zupełnie nic. Nic oprócz drzew i krzewów, które coraz bardziej zaczynają ranić moje ramiona i kostki.
Idąc w zupełnym milczeniu, przez kilka minut obserwowałam poczynania chłopaka, który idzie przed siebie z całkowitą pewnością. Dokładnie tak, jakby przebył tę drogę już setki razy.
Zatrzymaliśmy się przed wielką skałą, którą zewsząd otaczały liście i łodyżki. Blondyn przedarł się wgłąb gąszczu i podał mi rękę. Uśmiechnął się zachęcająco. Podeszłam i podałam mu dłoń po czym pociągnął mnie i poszedł kilka kroków przed siebie. Po chwili znaleźliśmy się w miejscu, o którym - jak sądzę - mówił od początku.
- I co, warto było?! - zapytał retorycznie.
Oczywiście, że taki widok był wart, choćby tego przedzierania się przed drzewa. Spienione fale, co jakiś czas zalewały piasek. Morze jest zupełnie błękitne, prawie jak odbicie lustrzane nieba.
Oczywiście, że taki widok był wart, choćby tego przedzierania się przed drzewa. Spienione fale, co jakiś czas zalewały piasek. Morze jest zupełnie błękitne, prawie jak odbicie lustrzane nieba.
- Tak - odpowiedziałam krótko. - Było warto.
Luke zdjął czarne trampki ze stóp i położył je w cieniu dużego drzewa, następnie zrzucił z siebie koszulkę odsłaniając umięśniony tors. Kiedy zauważył, że wlepiam wzrok w jego klatkę piersiową na jego twarzy pojawił się ten typowy uśmieszek. Momentalnie odwróciłam wzrok i odpędziłam myśli o chłopaku, żeby nie zacząć się rumienić. Znając życie mi to nie wyszło.
- Zdejmuj ubrania i chodź do wody - zwrócił się do mnie i wskazał niebieskie morze. - Jest ciepło, chcesz się dusić w tych ciuchach?
Spojrzałam na swoje ubrania. Fakt, jest za ciepło żeby siedzieć na plaży ubranej w czarny t-shirt, spodnie i sweter.
- Nie noszę na co dzień stroju kąpielowego - skrzywiłam się.
- Ja też nie - powiedział zdejmując obcisłe, czarne rurki. - I co z tego. Możemy się kąpać w tym - wskazał na szare bokserki z niewielkim nadrukiem przedstawiającym postać z kreskówki.
- Serio, Spongebob? - prychnęłam. Puścił moją uwagę mimo uszu.
- To idziesz? - uniósł wymownie brwi i przygryzł wargę.
Ugryzłam się w policzek i z rezygnacją kiwnęłam głową.
Szybkim ruchem zrzuciłam z siebie sweterek i bluzkę, przy spodniach chwilkę się ociągałam, ale ostatecznie komplet moich ubrań znalazł się tuż obok ciuchów chłopaka.
Na twarzy blondyna pojawił się cyniczny uśmieszek kiedy zobaczył mnie w samej bieliźnie, zlustrował mnie wzrokiem i oblizał usta. Wywróciłam oczami.
Weszłam do wody, a moje ciało oblały chłodne fale. Stałam przez chwilę zanurzona po piersi i rozkoszowałam się padającymi w moją stronę, promieniami słońca. Nagle usłyszałam chlust wody i oberwałam od tyłu zimną falą. Obróciłam się za siebie i zobaczyłam, że Luke stoi kilka metrów dalej i najwyraźniej umiera ze śmiechu.
- Głupek! - krzyknęłam w jego stronę, a on szybko zanurkował.
Stałam ciągle w tym samym miejscu i próbowałam go wypatrzyć jednak niczego nie zauważałam. W pewnej chwili chłopak wynurkował naprzeciw mnie. Dzieliło nas kilka centymetrów przez co idealnie widziałam jego szeroki uśmiech.
- Wyglądasz tak pięknie, Kylie - powiedział i przybliżył się jeszcze bardziej przechylając głowę. Zamknął oczy w oczekiwaniu na coś czego nie otrzymał. W zamian chlusnęłam mu w twarz morską wodą.
- Dziękuję, ty też - zaśmiałam się głośno i odpłynęłam kawałek dalej uciekając przed blondynem. Coś pociągnęło mnie za kostkę prawej nogi przez co zanurzyłam się trochę w wodzie. Próbowałam wydostać nogę z uścisku. Na nic. W końcu wypłynęłam na powierzchnię w objęciach Luke'a.
Staliśmy tak kilka minut patrząc sobie w oczy. Jego piękne, niebieskie oczy mieniły się, zauważyłam pojawiające się dołeczki w policzkach chłopaka. Wydawał się taki inny niż do tej pory.
- Robi się chłodno - wyszeptał mi do ucha. - Lepiej już wracajmy.
Pokiwałam głową i podążyłam na brzeg. Słońce prawie zniknęło za chmurami. Zrobiło się zimno więc moje ciało lekko się trzęsło. Stałam cała przemoczona.
Pokiwałam głową i podążyłam na brzeg. Słońce prawie zniknęło za chmurami. Zrobiło się zimno więc moje ciało lekko się trzęsło. Stałam cała przemoczona.
- Wytrzyj się - Luke podał mi swoją koszulkę.
- Nie ma mowy, będzie ci zimno - powiedziałam wyciskając resztki wody z włosów.
Nalegał, ale ja nie ustępowałam i kręciłam przecząco głową. Słońce zupełnie zniknęło, a niebo pokryło się szarymi chmurami.
- Bo ja cię wytrę - uśmiechnął się i trzymając mój nadgarstek osuszył moją rękę za pomocą materiału. Zrobił to samo z drugą, a ja się nie sprzeciwiałam. Położył ciepłą dłoń na moim biodrze przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz i szybkim ruchem sprawił, że byłam sucha od pasa w górę. Koszulka wytarł również swoje włosy, a na jego głowie pojawił się zabawny nieład. Ubrał spodnie i buty, a mokrą koszulkę przerzucił przez ramie.
- Luke - zwróciłam się do niego wiążąc sznurówki trampek.
Skinął głową na znak, żebym kontynuowała.
- Skąd znasz to miejsce? - Popatrzyłam się raz jeszcze na otaczającą mnie plażę.
- Razem z Calumem często tu przychodziliśmy jak byliśmy młodsi - oznajmił i poszedł w stronę, z której przybyliśmy.
- Pięknie tu - powiedziałam przyglądając się drzewom.
Słońce chowało się po woli za horyzontem. Zrobiło się dużo chłodniej dlatego otuliłam się miękkim swetrem. W samochodzie było cieplej niż na zewnątrz jednak i tak czuć było lekki chłodek.
Jechaliśmy już dobre dwadzieścia minut w nieznanym mi dotąd kierunku. Ulice z początku wydawały się być opustoszałe, jednak im bliżej centrum tym moim oczom ukazywało się więcej pojazdów i ludzi. Czułam się bardzo dobrze siedząc w milczeniu obserwując wszystko co dzieje się za oknem. Szczerze mówiąc mogłabym tu spędzić jeszcze kilka godzin, wcale nie śpieszy mi się do domu i spotkania z Charlotte.
Samochód zaczął zwalniać i zatrzymał się pod wysokim wieżowcem z białej cegły. Spojrzałam na Luke'a pytająco. On jedynie wskazał ręką na drzwi, a następnie wyszedł z pojazdu. Zrobiłam to samo.
Weszliśmy do klatki schodowej i pokierowaliśmy się na trzecie piętro. Blondyn wyjął z kieszeni spodni srebrny, niewielki kluczyk i otworzył drzwi na oścież. Weszłam do środka i u boku chłopaka wstąpiłam do średniej wielkości pokoju. W rogu stała duża szafa obok której znajdowało się niezaścielone dwuosobowe łóżko. Na ścianie wisiał plazmowy telewizor pod którym ustawiona była szafka zagracona płytami. Sięgnęłam kilka z nich i czytałam kolejne nazwy zespołów, które próbowałam skojarzyć. Jeden tytuł przypominał mi nadruk na koszulce, którą miał na sobie Luke podczas naszego pierwszego spotkania w szpitalu.
- The Misfits - przeczytałam na głos do siebie.
- Znasz? - zapytał stojąc za moimi plecami. Odłożyłam płytę na miejsce i przejechałam palcem po całej kolekcji.
- Tak tylko przeglądam - odrzekłam krótko. W odpowiedzi usłyszałam ciche wzdychnięcie. Odwróciłam się w stronę chłopaka i założyłam ręce na piersiach. Przyjrzałam się mu uważnie, dzisiaj też miał na sobie tą samą koszulkę, która była już prawie sucha. Dziwne, że wcześniej tego nie zauważyłam.
- Coś się stało? - zapytałam unosząc jedną brew.
Nie dostałam odpowiedzi. Luke sięgnął po trzymany chwilę temu przeze mnie album, wyjął płytę i włożył ją do odtwarzacza. Z głośników zaczęły lecieć punkrockowe utwory, których w ogóle nie kojarzyłam.
- Teraz już znasz - powiedział krótko kiedy pierwszy utwór się skończył. Płytę odłożył na miejsce.
Położył się na szerokim łóżku i włączył telewizor. W pokoju znów rozbrzmiały rockowe piosenki.
- A gdzie Calum? - zapytałam kiedy przypomniałam sobie, że oprócz przyjaciół i wspólników do okradania są również współlokatorami.
- Nie wiem, nie pojawił się od wczoraj - powiedział obojętnie. - Pewnie znowu się zachlał, a teraz odsypia. Idiota.
- Jest pewnie z Percy - odpowiedziałam na zadane przez siebie pytanie rozwiewając domysły i przypuszczenia chłopaka. - Wczoraj na imprezie o mało by się nie połknęli.
- Wooho! - ożywił się. - Wiedziałem, że to kiedyś się stanie, ale nigdy nie potrafiłem przewidzieć kiedy. Oni już od dawna ze sobą kręcą.
Przypomniałam sobie wzrok brunetki skierowany na Calum'a, za każdym razem kiedy go widziała. Zazdrość bijącą o niej kiedy flirtował z jakąkolwiek inną. Któregoś wieczoru obiecała mi, że kiedyś go zaliczy, może już to zrobiła. Na mojej twarzy pojawił się krzywy uśmiech. Brakowało mi szczerej rozmowy z Adams. Ostatni raz rozmawiałam z nią na osobności, kiedy opowiadała mi o jej ,,chorej psychicznie" ciotce, którą odwiedziła jakiś czas temu. Potrzebowałam jej, szczególnie teraz.
- O czym myślisz? - głos Luke'a wyrwał mnie z rozmyślań.
- O niczym - odpowiedziałam kręcąc głową.
- Za każdym razem kiedy jesteś smutna przygryzasz dolną wargę - uśmiechnął się nieśmiale. Pierwszy raz od długiego czasu widziałam w nim kogoś wrażliwego, a nie typowego dupka. Złapałam się odruchowo za usta. Faktycznie tak robię?
- To nawet słodkie - znów ten sam uśmiech.
Poczułam jak oblewa mnie fala gorąca, moje policzki płonęły.
- Rumienisz się również słodko - zaśmiał się delikatnie, dotykając wierzchem dłoni moich rozpalonych policzek. Złapał moją rękę i splątał nasze palce w uścisku.
Ogólnie to nie wiem co powiedzieć... Mam dla was chyba złą wiadomość i nie będę owijać w bawełnę. Opowiadanie już niedługo dobiegnie końca. Próbowałam dopisać jakikolwiek rozdział, choć wiedziałam że ta historia nie będzie trwała długo. No ale spokojnie mam jeszcze parę rozdziałów przed jej końcem i jak na razie ja także się nigdzie nie wybieram. Chciałam wam tylko to zdradzić tak już na przyszłość. I nie chce was prosić o komentarze, ale... Czytasz, to znaczy komentujesz. To nie takie trudne :>
Okej chyba jestem tutaj pierwsza, więc muszę powiedzieć że czekałam i wiedziałam, że to będzie cudo:*
OdpowiedzUsuńTeraz przeczytałam notkę i szczerze to smutno mi, nie spodziewałam się że opowiadanie się może skończyć tak nagle, no ale mam nadzieje, że ty zostaniesz :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCześć
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział
Zresztą jak zawsze
Już nie mogę doczekać się kolejnego
Pozdrawiam i weny :*
Genialny! :)
OdpowiedzUsuńzajebisty dbashujvkna
OdpowiedzUsuńholy balls i co ja mam powiedziec? omg swietne gkflflrogkeufjie baj de łej calum pozdrawia
OdpowiedzUsuńBOZE MARY NO
OdpowiedzUsuńCHOLERA JASNA
DLACZEGO MI TO ROBISZ
CZEMU TY ZAWSZE PISZESZ TAM DOBRZE
JAK TO CZYTAM TO MAM CIARKI LOL
NIEWAZNE HAHA
ROZDZIAL SWIETNY, JUZ CZEKAM NA 10
Chcesz mnie zabić
OdpowiedzUsuńBędziesz zabójcą
I H A T E Y O U
but
I L O V E Y O U
Klaudia zabojczyni ;P
OdpowiedzUsuńGenialny!!!
nbqagdusgrf Kocham <3 <3 <3 *_____________*
OdpowiedzUsuńKończenie w takich momentach powinno być karalne..:)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!!
I te romantyczne scenki<3
Poprostu BOMBA!
genialnyyyyyyyyyyyyyy!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)
OdpowiedzUsuńKocham!!!
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie czytałam tak świetnego fanfika! OMG too many feelings.... Jest genialny
Dam małą poradę - zwróć uwagę na powtórzenia wyrazowe. Nie zdarzają się za często, ale najlepiej żeby ich w ogóle nie było ;)
A tak to wprost PERFECT !
Prosiłaś mnie żebym wpadła więc jestem <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, masz fajny styl i w ogóle wszytko cudownie <33
Pozdrawiam ;*
O matko, świetny rozdział
OdpowiedzUsuńZjzbzbzhzbzb Luyle is ril 😍😱
OdpowiedzUsuńZajefiste, no po prostu zajefiste 😂
OdpowiedzUsuńCudowny!!!
OdpowiedzUsuń❤🌟❤🌟❤
No okej jestem z jakies 5 dni do tyłu... Masakra 😑
OdpowiedzUsuńTeraz tez komentuje około godziny 23, ale musiałam się pouczyć na niemiecki, tak bywa. Eee, a tak propo to zjebałam pewne sprawy i ty wuesz jakie, niestety... Przepraszam 😔
Wiesz*
Usuń